Po dość długim samo-ogarnianiu się - wreszcie postanowiłem coś naskrobać na tym zakurzonym, nieużywanym blogu :)
Dzisiejszy post będzie formą mini-reportażu z naszej ostatniej (mojej i Wookusha) bitwy.
Tematyka: Walki o węzeł komunikacyjny w Normandii 1944 r. (D-Day+5)
System: Operation: World War 2 (c) by Massimo Torriani v 1.303
Siły starcia:
- Q.B.: Wzmocniony Pluton Spadochroniarzy USA + Sherman'76 ~2,500pkt.
- Wookush: Pluton Grenadierów +Pz IV`H +Puma ~2,490pkt.
Przebieg walk:
Założeniem taktycznym dla obu stron było zdobycie oraz utrzymanie kontroli nad drogą główną (foto poniżej) łączącą 2 ważne miejscowości. Dokonać tego można było poprzez faktyczne zajęcie farmy w centrum pola walki - oraz dwóch wzniesień: po lewej i po prawej stronie planszy.
Nasze wojska zaczynały grę po przeciwnych stronach drogi.
Moim założeniem było jak najszybsze opanowanie w pierwszej kolejności: budynku farmy oraz wzniesienia po prawej stronie stołu - pomocne było w zamyśle usadowienie już na samym początku, na wzgórzu snajpera - zgodnie z zasadą "infiltrator". Lewa strona z racji tego, że wzniesienie było po stronie niemieckiej (Wookusha) - musiałem skupić tymczasową obronę w ruinach - skąd mógłbym wyprowadzić skuteczną kontrę ze wsparciem Shermana 76 na pozycję wroga.
Już w pierwszych 2 turach życie brutalnie zweryfikowało moje śmiałe plany.
Snajper nie spełnił moich oczekiwań i nie trzymał w szachu prawej flanki ze wzgórza. Bardzo odważne - lecz głupie w skutkach okazało się przemieszczenie dwóch drużyn w celu błyskawicznego zdobycia farmy: strzeleckiej wzmocnionej (bazooką i miotaczem ognia) oraz samego HQ (bez dbania o osłonę) przez mur na wprost. Obie drużyny znalazły się pod silnym ogniem MG`42 dwóch drużyn Wookusha i poniosłem ciężkie straty... Nie udała się kontra pełnym składem, który przerzuciłem przez skraj wzgórza. Niskie morale wynikłe ze strat w HQ nie pozwoliły ocalałemu dowódcy plutonu i asystującego mu oficerowi z HQ na kontynuowanie walk, i taka sytuacja utrzymała się do samego końca bitwy...
Względne sukcesy były za to na lewej stronie - pełny oddział zajął sąsiadujące przy drodze riuny i stamtąd nękał ogniem wyłaniające się po drugiej stronie drogi siły niemieckie - tu straty Wookusha były duże - ogień amerykański dosłownie wgniatał w ziemię jego grenadierów, a Puma, którą chciał użyć do "wykurzenia" mnie z wyżej wspomnianych pozycji w efekcie straciła koło po szybkiej reakcji Shermana`76...
Gdy względnie byłem już ucieszony z ustabilizowanej sytuacji (pomimo ciężkich strat z początku rozgrywki) oraz usatysfakcjonowany małymi postępami na lewej stronie - Wookush zabił mi ćwieka - przerzucił zapomniany przeze mnie czołg Pz IV`H z mojej prawej flanki na środek drogi - mógł w ten sposób doprowadzić do kompletnej anihilacji moich 2 drużyn piechoty broniących się na farmie i w jej pobliżu... Podjąłem drastyczne kroki - zdobyłem się na szturm z materiałami wybuchowymi oddziałem, który przyczynił się do względnego "ocalenia" mojego HQ. Zgrywając karty rozkazów przypuściłem szturm... ale efekt był tragiczny - żaden z żołnierzy nie dał rady wysadzić PzIV... co gorsza - Wookush wziął krwawy odwet... cały 12 osobowy oddział oraz stojący na wzniesieniu samotnie snajper ponieśli "śmierć na miejscu"... Drugie podejście było w wykonaniu trochę lepsze: mocno nadszarpniętym składem z bazooką i miotaczem ognia próbowałem chociaż trochę tknąć tą bestię, ale strzał z bazooki przyjęły na siebie "Schurzen" czołgu... Dopiero bohaterski wyczyn (nie można tego inaczej opisać) wojaka z lekkim miotaczem ognia okiełznał "bestię" - pod ogniem wrogiej drużyny z MG`42 zdołał podpalić czołg. Kości w odpowiednim momencie przyniosły mi szczęśliwe rzuty - czego efektem było unieruchomienie Pz IV, destrukcję głównej broni w wieży oraz śmierć na miejscu jej 3 członków załogi...
W ostatniej turze żadna ze stron nie osiągneła zdecydowanej przewagi i nie postawiła przysłowiowej "kropki nad i". Moi amerykanie mieli sprawną tylko drużynę na lewej flance - obwarowanej przez większość gry w ruinach - przetrwali ostrzał armaty z Pumy oraz przygniatające, wielokrotne serie z MG`42 z wzniesienia naprzeciwko tracąc tylko 2 ludzi z 12... Pomimo tak zmasowanych prób wykurzenia ich - nie oddali metra ziemi z ich pozycji.
Oprócz tego sprawny był Sherman`76, który jakby trochę "przespał" całą bitwę.
Na prawej stronie znajdowały się tylko jakieś niedobitki z bohaterskiego "oddziału szaleńców", który dość dotkliwie potraktował PzIV oraz spanikowane HQ...
Po stronie Wookusha straty równie bolesne - tak samo przetrzebione HQ, zniszczony (ale nie do końca) Pz IV, wybity oddział oraz ponad pół kolejnego, które przez całą grę w asyscie Pumy podejmowały próby dobrania się do moich spadochroniaży na lewej flance oraz lekko uszkodzona Puma bez koła...
Uznaliśmy tą rozgrywkę za faktyczny remis - jedna ze stron nie uzyskała taktycznej przewagi nad drugą (nie pozostała w posiadaniu farmy oraz obydwu wzniesień jednocześnie).
Historycznie rzecz ujmując byłby to remis ze wskazaniem na moją stronę - Alianci mogli liczyć w trakcie inwazji na szybkie uzupełnienia w stanie osobowym, Niemcom w Normandii było znacznie gorzej...
Reasumując - bardzo wyrównana walka, teren obnażył moje błędy w planowaniu i szybko mnie los pokarał, akcja była wartka i dynamiczna i przez ten czas na pewno się nie nudziliśmy - do samego końca trwałem w napięciu i niepokoju - to był pierwszy raz gdy grałem aliantami, więc towarzyszyła mi delikatna presja, lecz pomimo remisu czuję, że spodobała mi się ta odmiana.
To tyle na dziś - pozdrawiam w imieniu własnym i Wookusha !
5 komentarzy:
Najwyższy czas! Cieszę się, że zacząłeś pisać. Życzę miłego blogowania!
Toż to niemalże Szeregowiec Ryan" :)
Przyłączam się do życzeń.
Pozdrawiam,
rrober
Super gra,modele i zdjęcia ! Ale jedno... no właściwie trzy ale ;)
Pierwsze i drugie w sprawie zasad.Puma bez jednego koła dalej jeździ. M4A1 (76) może być wystawiony tylko jeżeli jest wystawiony także wersja krótko lufowa.No i pięć dni po lądowaniu nie mieli tych długolufowców. M4A1 (76) zaczęły pojawiać się dopiero pod koniec lipca i pierwsza dostawa została rozdzielona między 2 i 3 Dyw. Pancerną.
No i Pz. IV H. Mam pełno zdjęć tego czołgu bez dolnych ekranów , ale takiego z dolnymi i brakiem górnych jeszcze nie widziałem ;)
Ale gry to wam zazdroszczę :D
Brawo! Fajna gra i super początek blogowania.
A+
Pozdro
Thomas
heja :D dzięki że wpadliście :>
X: co do zasad budowy armii to nie trzymamy się ich na siłę - Wookush rzucił hasło że gramy na 2,5 K pkt. na stronę,więc się dostosowałem :D
więcej uwagi poświęcamy na poprawne interpretowanie, oraz samo funkcjonowanie mechaniki i płynność rozgrywki - wkręcając się w przeróżne warianty sytuacyjne, sprawiamy iż ze scenariusza na scenariusz sukcesywnie skracamy czas właściwy dla rozgrywki :)
no cóż - może nie jest to bardzo historyczne ujęcie sił - Pz IV wymaga wykończenia - ten brak ekranów na wieży to po prostu efekt niedokończenia :D
aha no i Puma nadal jeździła - ale bez charakterystyki "Highly manoeuvrable" (dotyczy jazdy na pełnej prędkości do tyłu i skręcania na wstecznym)
:)
Prześlij komentarz